Moments (+18)

Od dawna nic się tu nie pojawiło (za co bardzo wszystkich przepraszam) najwyższy czas to zmienić. Przed wami krótkie opowiadanie (które znacznie różni się od moich poprzednich), zapowiedziane już dawno temu, nad którym (jak i innymi) od dawna pracowałam. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Pozdrawiam

„Jednego serca, tak mało mi trzeba, a jednak widzę, że żądam za wiele” A. Asnyk 

Kolejny już dzień ołowiano szare chmury przetaczały się nad miastem, co jakiś czas zalewając jego ulice strugami wody. Zupełnie jakby niebo łączyło się ze mną  w cierpieniu pomyślał ciemnowłosy mężczyzna siedzący w swoim niewielkim gabinecie, zapatrzony w spływające po szybie krople. Kompletnie nie zwracał uwagi na stos dokumentów od kilku dni piętrzących się na jego biurku. Nie miał do tego teraz głowy, w tej chwili praca nie miała dla niego żadnego znaczenia.

– Seiya! Znów przyniosłeś prace do domu?! – nie kryła swojego oburzenia wchodząc do gabinetu w którym jej mąż zamykał się ostatnimi czasy prawie bez przerwy – Czy To naprawdę nie mogłoby zaczekać?  Obiecałeś Hikaru, że w ten weekend wybierzecie się razem na wycieczkę. Jak możesz kolejny raz robić przykrość swojemu synowi? Czy naprawdę to wszystko jest dla ciebie ważniejsze niż rodzina?! – uniósł głowę i spojrzał na stojącą po środku pokoju żonę z rękami splecionymi na piersi. Jej złote włosy lśniły w promieniach popołudniowego słońca, a na twarzy i  w błękitnych oczach malowało się rozżalenie.

– Odango nie przesadzaj, możemy przecież wybrać się za tydzień. Dobrze wiesz, że haruje jak wół żeby zapewnić wam wszystko co najlepsze. Nie rozumiem o co się wściekasz

– To ty zrozum, że bardziej od tego wszystkiego potrzebujemy Ciebie! Praktycznie nie spędzamy już razem czasu. Twój syn niedługo zapomni jak wyglądasz. Pamiętasz kiedy ostatnio się z nim bawiłeś? Kiedy ostatnio wyszliśmy gdzieś razem tylko we dwoje? Do diabła nie pamiętam już nawet kiedy się kochaliśmy! Nie żyjemy już razem tylko obok siebie. Nie tego pragnęłam. Nigdy nie sądziłam, że praca do tego stopnia cię pochłonie, że będzie dla ciebie ważniejsza niż my! – krzyknęła zrzucając z biurka część dokumentów. Patrzył na nią osłupiały. Była wściekła i nie ukrywała tego, nie mogła już znieść tej sytuacji. Dopiero, gdy dostrzegł płynące po jej policzkach łzy zaczęła docierać do niego powaga sytuacji, zrozumiał jak wielkim jest kretynem. Poderwał się z miejsca i w kilku krokach znalazł się przy niej zamykając ją w swoich ramionach. Początkowo się wyrywała wciąż była jeszcze zła, jednak po chwili poddała się i wtuliła w niego. Brakowało jej jego ciepła i czułości

– Przepraszam kochanie – szepnął z twarzą przytuloną do jej włosów. Odsunął ją delikatnie od siebie, ujął jej twarz w dłonie i kciukami otarł jej łzy – Przepraszam, że sprawiłem wam tyle przykrości. Jestem idiotą, ale kocham cię, ciebie i naszego synka. Jesteście dla mnie wszystkim.

Pochylił się i przywarł ustami do jej ust. Już prawie zapomniał jak cudownie słodkie są jej pocałunki i jaka namiętność w niej drzemie. Objęła go ramionami jakby już nigdy nie chciała go wypuścić, a pocałunki stały się coraz bardziej żarliwe. Czuł jej cudowne ciało tuż przy swoim, jego dłonie błądziły po nim na nowo odkrywając najdrobniejsze jego zagłębienia i podniecające krągłości. Z każdą chwilą rosło w nich pożądanie. Pragnął znów znaleźć się w niej, tutaj, teraz wiedział, że ona też tego pragnie. Obojgu im tego brakowało, tego poczucia jedności. Z każdą sekundą coraz bardziej tracili nad sobą panowanie, jak szaleni zdzierali z siebie kolejne części garderoby. Posadził ją na biurku a ona objęła go nogami i ramionami przyciągając do siebie jak najbliżej. Chwile później zatonął w niej i razem podążyli ku nieziemskiej rozkoszy całując się bez opamiętania

Odległy grom wyrwał go z objęć słodko-gorzkich wspomnień. Przetarł zaczerwienione ze zmęczenia oczy. Niewiele snu zaznał od Tamtego dnia. Spojrzał na wiszący na ścianie zegar, dochodziła pierwsza, pora odebrać Hikaru za szkoły. Złapał kluczyki i skierował się do garażu, starał się chociaż przez chwile skupić myśli na czymś innym, ale one wciąż powracały do tamtych dni sprzed tygodnia. Czy naprawdę minął zaledwie tydzień? Miał wrażenie, że o wiele więcej. Ciągle zastanawiał się  co mógł zrobić, jak to możliwe, że do tego wszystkiego doszło, przecież teraz miało już być inaczej.

– Wiem kochanie, że mieliśmy z Hikaru jechać na taką małą męską wyprawę ale co byś powiedziała gdybyśmy we trojkę urządzili sobie małe wakacje? – spytał nagle gdy wieczorem leżeli na sofie w salonie sącząc czerwone wino – Wszystkim nam się to przyda

– Naprawdę porzucisz na kilka dni tą swoją papierkową robotę? -zapytała z nadzieją

– Oczywiście. Zbyt długo was zaniedbywałem. Teraz wszystko się zmieni kochanie. Obiecuje

– Nawet nie wiesz jak się cieszę – odparła cicho i pocałowała go z czułością

– Nie odpowiedziałaś mi jeszcze – stwierdził gdy oderwali się od siebie.- Wybierzesz się z nami?

– Chętnie. Wprawdzie pojutrze jestem już umówiona z dziewczynami, ale to potrwa najwyżej kilka godzin, a później możemy jechać 

Stuknął kieliszkiem o jej kieliszek uśmiechając się i wznosząc toast

– Za nasz nowy początek Odango, wspólnie naprawimy wszystko co prawie zniszczyłem

Wsiadł do samochodu i ruszył w stronę szkoły syna. Odruchowo włączył radio jednak natychmiast ponownie wyłączył słysząc najświeższe doniesienia o korkach i wypadkach. Dlaczego wtedy pozwolił jej jechać? Dlaczego nie naciskał żeby jednak wyjechali wcześniej? Gdyby tylko mógł to przewidzieć.

Już jakiś czas temu minęła umówiona przez nich godzina, chcieli wyjechać z miasta zanim zacznie się najgorszy ruch. Początkowo sądził, że po prostu się zasiedziała, ale teraz zaczynał się martwić. Kolejny raz próbował się do niej dodzwonić jednak bez rezultatu, jedyne co słyszał w słuchawce to działający już mu na nerwy tekst „Abonent jest chwilowo niedostępny”. Nastroju nie poprawiła mu też rozmowa z jej przyjaciółkami które stwierdziły, że już dawno pojechała do domu. Gdy kolejny raz z rzędu usiłował się do niej dodzwonić rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzył  je i stanął twarzą w twarz z młodym policjantem

– Pan Seiya Kou?

– Zgadza się – odparł pełen najgorszych obaw

– Jest pan krewnym pani Usagi Kou?

– Jestem jej mężem. Czy coś jej się stało?

– Niestety, pańska żona miała poważny wypadek… – w jednej chwili poczuł jak uginają się pod nim nogi. Tylko nie to, nie ona

Bez większych przeszkód zajechał na miejsce dokładnie w chwili, gdy chłopiec wraz z innymi dziećmi opuszczał budynek i natychmiast pobiegł w stronę samochodu ojca

– Jak było w szkole? – spytał Seiya gdy malec zajął już swoje miejsce na tylnym siedzeniu

– Dobrze – odparł chłopiec bez zbytniego entuzjazmu. Mężczyzna postanowił nie drążyć na razie tematu. Ruszyli i przez chwile panowała cisza którą przerwał cienki głosik Hikaru

– Tatuś, pojedźmy do mamusi

– Teraz? – spytał spoglądając na syna we wstecznym lusterku. Chłopiec przytaknął

– Może dziś mamusia już się obudzi

On też miał taką nadzieję. Od dnia wypadku Usagi pozostawała w śpiączce. Odniosła poważne obrażenia i spędziła kilka godzin na stole operacyjnym, teraz jej stan był stabilny jednak do tej pory się nie obudziła i nie wiadomo kiedy to się stanie, lekarz twierdził, że może obudzić się za kilka dni, a równie dobrze może to się stać za kilka lat. Był u niej codziennie jednak nie zabierał do niej na razie synka. Nie chciał żeby widział ją w takim stanie

– Bardzo brakuje ci mamy prawda?

– Tak, a tobie nie?

– Bardzo synku. Chciałbym żeby znów była z nami

– Pojedźmy do niej. Narysowałem coś dla niej w szkole – Seiya uśmiechnął się smutno i zgodził się

Dwadzieścia minut później byli na miejscu. Trzymając synka za rękę szli długim szpitalnym korytarzem. Gdy weszli do sali w środku była akurat pielęgniarka zmieniająca kroplówkę jego żonie. Chłopiec stał nieruchomo u jego boku przyglądając się leżącej na łóżku matce. Głowę i większość ciała blondynki  pokrywały bandaże, jedną nogę miała unieruchomioną na wyciągu. Na szczęście opuchlizna z twarzy już zeszła i mimo kilku sińców wyglądała w miarę normalnie. Nagle Hikaru pociągnął ojca za rękę zmuszając tym samym by pochylił się do niego i odezwał się cicho

– Czy mamusia obudzi się jeśli będziemy głośno rozmawiać?

– Nie wiem synku ale raczej nie. Ale możesz do niej mówić, jestem pewny że Cię usłyszy – smutna twarz chłopca rozjaśniła się w uśmiechu

– Ty też do niej mówisz? – mężczyzna przytaknął

Gdy zostali sami podeszli bliżej, Seiya posadził Hikaru na łóżku obok matki a sam usiadł na stojącym w pobliżu krześle. Chłopiec opowiadał Usagi o tym co działo się w szkole w ostatnich dniach i o rysunku który dla niej zrobił nie omieszkając wyciągnąć go z plecaka żeby postawić na stoliku obok  jej łóżka. Żaden z nich nie zauważył młodej lekarki która stanęła w drzwiach przyglądając się tej scenie ze smutnym uśmiechem

– Dziwnie wyglądasz mamusiu taka cała owinięta ale i tak jesteś najpiękniejsza na świecie – powiedział dotykając twarzy matki po czym przytulił się do niej – Tęsknię za tobą mamusiu. Obudź się już i wróć z nami do domu proszę

Po tych słowach w oczach Seiyi zakręciły się łzy, nawet stojąca w drzwiach kobieta była poruszona słowami chłopca

– Dlaczego płaczesz tato? Coś źle zrobiłem?

– Nie synku, wszystko w porządku – odparł ocierając oczy wierzchem dłoni – Nie jesteś głodny?

– Jestem! – odparł zdecydowanie chłopiec, a jego nastrój diametralnie się zmienił gdy usłyszał o jedzeniu, nieodrodny syn Usagi – Zjadłbym coś słodkiego

– W kawiarni na dole mają pyszne ciasto czekoladowe – odezwała się w końcu lekarka i jak na komendę obaj odwrócili się w jej stronę. Ami podeszła bliżej i uśmiechnęła się do chłopca – Chciałbyś spróbować Hikaru?

Błysk w oczach i uśmiech na twarzy dziecka wystarczyły za odpowiedź

– Witaj. Nie wiedziałem że masz dziś dyżur?

– Niedawno zaczęła się moja zmiana. Pielęgniarki powiedziały że przyszedłeś z małym

– Bardzo chciał zobaczyć w końcu matkę – odparł a ona skinęła lekko głową na znak że rozumie

– Moge zabrać go na dół, z pewnością chcesz pobyć z nią przez chwile sam

– Dziękuję. Później jeszcze porozmawiamy. Hikaru pójdziesz z ciocią Ami? – spytał ale chłopiec już stał obok niebiesko włosej trzymając ją za rękę – I po co ja w ogóle pytam

Opuścili sale a on przysiadł na łóżku zajmując miejsce Hikaru i ujął jej drobna dłoń w swoje

– Mam nadzieję że nie masz mi za złe że go przyprowadziłem, tak bardzo chciał cie zobaczyć. Ciągle o ciebie pyta. Obaj za toba tęsknimy. Dom jest taki pusty bez ciebie, brakuje w nim twojego śmiechu i obecności. Dlaczego to wszystko tak się potoczyło? Wróć do nas Odango, proszę, nie potrafię żyć bez ciebie bo ty jesteś moim życiem. Wszystko się zmieni tylko błagam wróć do nas – szeptał wciąż a po policzku spłynęła mu samotna łza.

Nagle zasnute od kilku dni niebo zaczęło się przejaśniać a ciepły promień słońca rozjaśnił szpitalny pokój. Zamarł czując w swoich dłoniach delikatny ruch dłoni żony a w jego sercu zapłonęła nadzieja.

14 thoughts on “Moments (+18)

  1. super że tu też wreszcie udało ci się coś dać widać że opowiadanie jest pełne różnych uczuć i mam nadzieję że będzie ciąg dalszy więc czekam i serdecznie pozdrawiam :)

  2. To jest dla mnie mistrzostwo świata :)
    Wcześniej, kiedyś tam czytałam sobie Twoje opowiadania i nie mogłam wyjść z podziwu :) To było już jakiś czas temu, więc szczegółowych wrażeń nie pamiętam, ale wiem, że byłam zachwycona :)
    A tutaj mnie po prostu wgniotłaś w ziemię:) Dla mnie w ogóle jednorazówki są bardzo trudne, bo zbyt dużo treści trzeba przekazać w stosunkowo małej ilości słów, a Ty tutaj zaprezentowałaś taką gamę uczuć z płynnym i logicznym przejściem od jedynym do drugich, że aż mnie zatkało :) O formie językowej to już nawet nie wspomnę :) To jest po prostu idealne :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

  3. No ale co to ma być? Dlaczego ukończyłaś w takim momencie? I najgorsze jest to, iż to jest oneshot :(
    Jednakże, pomimo takiego zakończenia, bardzo mi się podobało.:) Poczułam te wszystkie emocje Seiyi.
    Bardzo pociesza mnie fakt, iż powoli powracasz do pisania. Będę trzymać za Ciebie kciuki :)
    Pozdrawiam ;)

      • Hmmm, pomyślmy? Jakie dać zakończenie tego oneshota? Hmmm
        Wiem!
        Przybywa Diamandzik i pozbywa się Seiyi, porywa Usę i żyli długo i szczęśliwie :D
        Hahaha xD Ma się tą wyobraźnię :D

  4. Paczka chusteczek poszła, przy czytaniu twojego działa. Nawet teraz gdy wracam pamięcią do niektórych momentów to zbiera mi się na łzy. A uwierz mi, niełatwo jest mnie doprowadzić do tego stanu… Ukłony w twoim kierunku i czekam na kolejne, wzruszające opowiadanie które sprawi iż człowiek na chwile przystanie i pomyśli czy w pogoni za pieniądzem jego szczęście mu nie umyka

  5. swietnie sie czyta! Genialnie umieszczona retrospekcja, ktora zmusza do skupienia sie i analizowania tekstu. Bardzo dobrze ukazuja sie nienazwane konkretnie uczucia. ;)


    magia-wyobrazni.blog.pl – zobacz co potrafi stworzyc moja wyobraznia

  6. Jejku tyle emocji, tyle uczucia w tej jednorazówce. Ona jest po prostu piękna. Normalnie prawie się popłakałam. A końcówka taka dająca nadzieję, ahh normalnie zakochałam się w tym króciutkim opowiadaniu <3

Wyraź opinię